Tak się zastanawiam, jak to jest, że teraz, na emeryturze, mam mniej czasu (takiego naprawdę wolnego, kiedy to mogę nic nie robić). Teraz (wydaje mi się) nawet mniej czytam, a już na pewno oglądam mniej filmów.
Przeszła mi też już zupełnie fascynacja internetem. Z rozpędu sprawdzam pocztę, robię jakieś tam zakupy, coraz rzadziej wchodzę na FB (drażni mnie tam powszechny ekshibicjonizm pt. to zjadłam, tam byłam), chociaż sama do niedawna także wrzucałam zdjęcie mojej zielonej babki wielkanocnej… Nie potrafię jednak z tego zrezygnować całkowicie, bo jednak jest to dla mnie źródło wiedzy. To, co mnie interesuje, mam podane jak na tacy. No i ten ożywiony kontakt z krewnymi… ;)))
Oczywiście czytam w przerwach między innymi robotami domowymi. Mój mąż także się wciągnął i czyta to, co ja, czyli thrillery i kryminały. Stosik książek z biblioteki czeka stale na komodzie (nie licząc książek zakupionych do domu).
Ale tak naprawdę to nie mogę się uporać z porządkami w mojej ogromnej szafie. Jakiś czas temu nabyłam trochę dużych, plastikowych, przezroczystych pojemników, aby łatwiej było pogrupować rzeczy i potem je znaleźć w tej szafie. Do tej pory właściwie jeszcze tego nie zrobiłam – stale jestem w trakcie. Bałagan w pokoju jest obrzydliwy, bo nie da się inaczej, a ja już tracę siły. Staram się codziennie coś ogarnąć, ale jest tego naprawdę dużo.
Kiedyś myślałam o tym, jak to by było fajnie wywalić te wszystkie rzeczy i zostawić tylko to, co naprawdę najpotrzebniejsze, ale nie dam rady. Mam duszę chomika, a poza tym dla kogoś kto szyje, robi na drutach, robi karteczki – wszystko się może przydać! I tak już pozbyłam się rzeczy przydatnych w ogrodzie, bo tym już na pewno zajmować się nie będę. To, co potrzebne, aby uprawiać kwiatki pod balkonem i na balkonie, mieści mi się w szafce balkonowej.
Mam także problem z ciuchami, bo mam ich za dużo. Ale też trudno mi się ich pozbyć – może teraz, przy tym porządkowaniu? Kupuję coś, co mi się podoba, ale nie zawsze trafię w rozmiar, albo materiał nie taki, albo po prostu źle się nosi… Z moimi rozmiarami nie jest łatwo dobrać ciuchy… A z ulubionymi ciężko się rozstać, nawet gdy się skurczą w praniu… ;)))
Oczywiście w tzw. międzyczasie zawsze sobie wymyślę jakąś dodatkową robótkę. I tak, w ferworze sprzątania balkonu, wpadłam na genialny pomysł odnowienia parapetów zewnętrznych. Mamy te parapety takie zwykłe, z blachy ocynkowanej. Kilka lat temu okleiłam je folią samoprzylepną w kolorze ram okiennych (mahoń), ale niestety, nie było to pokrycie trwałe. Zwłaszcza w miejscach łączenia powstały zadziory, a gdzieniegdzie też ta folia z lekka się pomarszczyła. Pomyślałam więc, żeby to wszystko wyszlifować papierem ściernym i pokryć żywicą epoksydową w tym kolorze. Wyszukałam w necie, zakupiłam, stoi i czeka na pogodę. Już się cieszę na nową robótkę!