Jak ja się cieszę, że trafiłam na dobrego radcę prawnego! To znaczy – najpierw, z polecenia, trafiłam do jego szefa, a potem młody przejął moje sprawy. Młody jest pełen energii, jeszcze się nie wypalił w pracy – jestem z niego bardzo zadowolona.
Jak ważny jest dobry prawnik, to chyba nikogo nie muszę przekonywać. Zwłaszcza, że mam złe doświadczenia z innymi w przypadku mojego najstarszego syna (prowadzili jego sprawy alimentacyjne i podział majątku). Prawnicy mojego syna w porównaniu do mojego to lenie i darmozjady, nie doprowadzający zresztą do finału korzystnego dla swojego klienta.
Ale wracając do mojego radcy. Facet przez ostatni rok bardzo mi pomógł, ale przede wszystkim bardzo dobrze zastępował mnie we wszystkim, prowadząc moje sprawy spadkowe. Dzięki niemu wcale nie musiałam oglądać WP (wstrętnego pasożyta czyli mojej siostry) i oszczędziłam sobie tym dużo stresu. Nie mówiąc też o tym, że bardzo sprawnie poprowadził sprawę, która była prawie nie do przeprowadzenia, biorąc pod uwagę WP. Biedny, nierzadko nie spał po nocach, nękany pismami i sms-ami przez prawniczkę WP. W końcu poprzedni kupujący mieszkanie po rodzicach się wycofali, ale pośrednikowi udało się znaleźć następnych kupujących. Udało się też (dzięki mojemu radcy) w końcu sporządzić umowy satysfakcjonujące wszystkie strony i dzięki temu, w tym tygodniu została podpisana umowa przedwstępna sprzedaży, uwzględniająca należności WP wobec mnie. Termin podpisania ostatecznej umowy to 22 kwietnia br. Może być wcześniej pod warunkiem, że WP opróżni mieszkanie (kompletnie zagracone) – w co jednak serdecznie wątpię.
Tak, że tylko trzymać kciuki.